Zwariowany czas, a nauka w las

Buongiorno!
11 marca jest dla mnie pamiętną datą nie tylko z powodu odwiedzonej wtedy pani dentystki, ale również czegoś, co nagle zwaliło się na polskie szkoły - nauki zdalnej.

Co się zmieniło po roku i kilku miesiącach?

Ja zmieniłam szkołę, nastawienie do Netflixa i kolejność książek na regale, ale jeśli chodzi o mój system edukacji to nic. Nadal jest beznadziejny i mam większe zaległości niż zapotrzebowanie na sen, ale ja nie o tym, a o...

Co robię na zdalnym? Czyli proszę, wejdź i rozgość się!

  1. Czytam. Nudne lekcje są świetną okazją do wykorzystania na lekturę. Zarówno z kamerką (książka na kolanach lub obok, w skrajnych momentach nad ekranem, strony przewracane z boku) jak i bez (łatwizna!).
  2. Haftuję. Lekcje ciekawsze od poprzednich, ale nadal nie aż tak ważne, by należało by robić z nich notatki to dobry moment na haft. Dlaczego? Cichy, absorbuje wzrok, dłonie, ale nie słuch. Niestety trudny do praktykowania na kamerce, bo jednak w polu widzenia nauczyciela_lki nagle mogą pojawić się dziwne elementy, np. igła z muliną, fragment tamborka. Lepiej żeby nikt nie zwrócił wam uwagi, gdy będziecie zajęci_ęte kolejnym ściegiem. 
  3. Jem. Głównie śniadania, bo zdalne nie dłużą się na szczęście aż tak, by zakłócać porę obiadową. W mojej szkole raz dziennie była dwudziestominutowa (a może piętnasto-?) przerwa pomiędzy lekcjami na obiad. Zwykle korzystałam z niej, by przeglądnąć podręcznik przed lekcją, gdy zbliżała się ciemna chmura w postaci możliwego pytania lub przed formą sprawdzającą wiedzę. Kiedy jadłam śniadania? Na pewno nie przed zajęciami, bo budziłam się albo kilka minut przed pierwszą lekcją, albo w jej trakcie. Na śniadania wybierałam lekcje, które spełniają dwa warunki: zupełnie mnie nie interesowały + nauczyciel_lka nie wybiera nikogo do odpowiedzi i nie sprawdza naszej wiedzy.
  4. Śpię. Niestety nie były to planowane drzemki, więc zdarzało mi się przespać istotne lekcje. Za co przepraszam.
  5. Głaskam kota. Mój kot chętnie odwiedzał mnie w pokoju i albo spał, albo dostawał głupawki i pragnął zabłysnąć w blasku fleszy, a z braku laku, przed moją kamerką. Nikomu nie polecam na zdalnych atencyjnych kotów.
  6. Uczę się. Dlaczego tak ważny punkt dopiero na ostatnim miejscu? Rozszerzam i interesuje mnie tylko kilka przedmiotów i ciężko mi nazwać to co wyprawiałam przez "naukę zdalną" nauką. Rozpraszało i denerwowało mnie dużo rzeczy: głosy domowników, kot, dłuuugi czas przed ekranami, tkwienie w domu, przedmioty nierozszerzone, przedmioty rozszerzone, szkoła, polityka, pogoda i w końcu wszystko, co oznaczało, że na dziś już basta. 
Tekst proszę potraktować z przymrużeniem oka i przyzwyczaić się do takiej narracji blogowej. Niechcące się przyzwyczajać proszę o opuszczenie tejże strony, by nie marnować czasu.


"Zwariowany czas"

https://open.spotify.com/track/346jBr9oAy344oI4e6Mj6U?si=e2264489cb2649f1

Zwariowany czas, zwariowany czas

a nauka poszła sobie w las


Ciao, alla prossima!

02.09.2021

PS teraz jest już lepiej (na razie), to moje wrażenia po blisko dziesięciu miesiącach zdalnych. Miałam już tego dość i ratowałam się, czym się dało.

Komentarze